Namiki

Namiki Yukari Grapevine – test

Na liście każdego miłośnika piór wiecznych z pewnością znajdują się pióra wieczne, które po prostu chciałoby się mieć. Muszę przyznać, że produktom Namiki przyglądałem się od lat. Nigdy jednak nie było okazji do ich wypróbowania, a ze względu na ich niewielką dostępność, trudno nawet było je obejrzeć. Pióra Namiki miały dla mnie też o tyle szczególną wartość, że bardzo cenię sobie pewną oryginalność zastosowanych w nich rozwiązań, tzn. są to japońskie pióra, która zdobione są technikami charakterystycznymi dla tzw. „kraju kwitnącej wiśni”. Może to mało istotne, jednak doceniam pewną konsekwencję co do konotacji historycznych i geograficznych. Piór zdobionych techniką maki-e nie jest na rynku szczególnie dużo, jednak muszę przyznać, że ilekroć porównuję ten segment rynku, to pióra Namiki mają w sobie coś, co sprawia, że wyróżniają się one na tle konkurencyjnych produktów zdobionych tą techniką.

Gdy tylko dowiedziałem się, że tytułowe pióro pojawiło się w sklepie Twoje Pióro, nie mogłem się tam nie pojawić celem obejrzenia go jak i dokonania potencjalnego zakupu. Przejdźmy jednak do konkretów. Pióro oferowane jest w solidnym pudełku, które wykonane zostało z lekkiego drewna, tak charakterystycznego dla Japonii. Całość otrzymała także dodatkowe zewnętrzne opakowanie z wysokiej jakość papieru. Na drewnianym pudełku umieszczono logo i nazwę producenta. Całość można określić mianem elegancji i minimalizmu. Poza piórem otrzymujemy w zestawie kartę gwarancyjną, instrukcję obsługi oraz płytę zawierającą filmy prezentujące techniki wykorzystywane przez firmę Namiki do zdobienia piór. Jeżeli chodzi o gwarancję, to jest ona dożywotnia. W zestawie znajduje się dodatkowo kałamarz czarnego atramentu Namiki.

Samo pióro nie jest specjalnie wielkie. Nie jest ono małe, lecz można by je określić jako „standardowo duże”. Dobrym odniesieniem będzie Parker Duofold, Montblanc LeGrand czy Sailor 1911 Large. Jeżeli chodzi o kolorystykę, to zasadniczo możemy przyjąć, że jest to pióro w kolorze czarnym. Pomimo zdobienia korpusu techniką maki-e, w słabym świetle, nasze oczy zarejestrują przede wszystkim kolor czarny. To generalnie zaleta, bo wiele osób jest zdania, że pióra maki-e są przesadnie zdobione i nie są to produkty cechujące się wystarczającą elegancją, która umożliwiałaby ich wykorzystanie w bardzo oficjalnych sytuacjach. Gdy oświetlenie jest bardziej korzystne, zaczynamy dostrzegać niuanse czy to w detalach czy kolorystyce zastosowanych zdobień. Tutaj warto zatrzymać się na moment. Jeżeli przywykliśmy do oglądania piór zdobionych techniką maki-e, w postaci najwyższych (i najdroższych) modeli, to w pierwszym momencie Yukari może nam wydać się nieco skromne. Osobiście jednak muszę przyznać, że im dłużej posiadam to pióro i im częściej na nie patrzę, tym bardziej mi się ono podoba. Uważam, że cechuje je doskonały balans pomiędzy elegancją a zawiłością zdobień. Liście winorośli, ich kolorystyka, kiście owoców, czy też złoty pył stanowiący dla nich tło, komponują się w sposób bardzo przyjemny dla oka. Jeżeli chodzi o zastosowaną technikę, to nosi ona nazwę Togidashi-Hira Maki-e. W dużym skrócie polega ona na wykończeniu tła za pomocą techniki Togidashi Maki-e po czym nanosi się ostateczny wzór za pomocą techniki Hira Maki-e. Pomimo, że w dużym uproszczeniu nazywa się ją „polerowaną płaską maki-e”, to da się wyczuć pod palcami dodatkowe warstwy lakieru. Na korpusie umieszczono także oznaczenie grupy artystów (zrzeszonych do konkretnej grupie Kokkokai) odpowiedzialnych za stworzenie pióra.

Skuwka uzupełniona została prostym, lecz funkcjonalnym klipsem, na wierzchu którego umieszczono nazwę firmy. Kulka na zakończeniu klipsa znacząco ułatwia nasuwanie go na okładki notatników czy też materiał kieszeni marynarki bądź koszuli.

Dwukolorowa stalówka została wyprodukowana z 18 karatowego złota próby 750. Wzór srebrzystej góry Fuji na złotym tle jest charakterystyczny dla stalówek Namiki i trzeba przyznać, że prezentuje się rewelacyjnie. Stalówka w rozmiarze M pisze po prostu świetnie. Nie jest przesadnie wąska – obawiałem się początkowo czy jednak japońskie M w wydaniu Namiki nie będzie miało zbyt cienkiej linii. Ostatecznie okazało się, że jest „w sam raz”. Stalówka sunie gładko po powierzchni papieru, zostawiając za sobą perfekcyjnie wykreśloną linię. Nie jest to stalówka specjalnie elastyczna, ale trzeba przyznać, że pisze bardzo dobrze. Do „fleksowania” należy jednak z pewnością rozejrzeć się za inną.

Pióro może być zasilane za pomocą naboi w specyficznym dla tej firmy (właściwie dla Namiki jak i Pilot) standardzie, bądź za pomocą dołączonego do zestawu konwertera (CON70). Konwerter działa podciśnieniowo, jednak jego napełnienie jest banalnie łatwe, szybkie i przyjemne. Oczywiście można narzekać, że pióro nie zostało wyposażone w wewnętrzny, zintegrowany system zasilania, jednak dla mnie to poniekąd zaleta, co zrozumie każdy, kto często zmienia atramenty. Przepłukanie pióra przed zasileniem nowym kolorem jest po prostu znacznie łatwiejsze i szybsze.

Podsumowanie:

Co mogę napisać o Namiki Yukari Grapevine poza tym, że to piękne, mimo wszystko klasyczne i świetnie wykonane pióro wieczne o doskonałych właściwościach piśmienniczych? Na pewno to, że to moje pierwsze, lecz najpewniej nie ostatnie pióro tej firmy. Zarówno podczas pisania jak i po prostu oglądania pióra, docenia się nakład czasu i pracy potrzeby do uzyskania ostatecznego rezultatu. Pióro obecnie kosztuje 6900zł i trudno uznać je za tanie. Moim zdaniem jednak precyzja, materiały, potrzebne umiejętności i wiele innych czynników znajduje odzwierciedlenie w tym produkcie, dlatego uważam cenę za uzasadnioną.

2 odpowiedzi »

  1. Pięknie, wspaniale, zazdraszczamy ale spływak wygląda jakby był przeczochrany po chodniku. Takie pieniendze lakiery, lasery a tu coś takiego.

  2. Nie mam nic przeciwko piórom Namiki i mam jedno z nich Yukari Rock Garden. Forma i wielkość korpusu pióra, rozszerzenie na końcu sekcji stanowiące oparcie dla palców, oraz lakier Urushi to wszystko Japończykom udało się i jest to bardzo miłe w swej formie, ale patrząc na szary spływak, wygląda on topornie. Ten szczegół ustępuje elegancji spływaka Montblanc 146 Jest to drobiazg, ale mnie na przykład denerwuje w tym piórze, ponadto szkoda, że nie ma w nim mechanizmu tłokowego. Gdyby to udało się zmienić Japończykom, było by to piękne pióro.

Dodaj komentarz