Blue-black to praktycznie podstawa budowania oferty atramentów każdego z producentów. Nic więc dziwnego, że do serii Edelstein trafił kolor mający zaspokoić gusta użytkowników lubujących się właśnie w takich inkaustach. O samym atramencie wielokrotnie dane mi było słyszeć wiele dobrego, jednak „na poważnie” dane mi było zetknąć się z nim w trakcie Pelikan HUB 2016, podczas którego to pobrałem sobie próbkę do dalszych testów…
Opakowanie i butelka:
Kartonowe pudełko ma w środku 2 wypełniacze z szarej pianki, które mają chronić gwint i korek, a także zapobiegać utracie kształtu kartonowego pudełka w trakcie np. transportu. Solidna, ciężka, elegancka i piękna w swej prostocie butelka robi spore wrażenie. Od razu czuć, że jest to produkt serii premium. Mieści ona całkiem sporo, bo 50 ml atramentu. Na ciężar i gabaryt wpływa przede wszystkim grube szkło. Całość wieńczy wydatny korek, który ozdobiono logiem marki Pelikan. Jestem detalistą i to na co od razu zwróciłem uwagę, to sposób w jaki się ono zakręca, a mianowicie, że po zakorkowaniu butelki, logo jest idealnie zwrócone w stronę użytkownika. Gwint pracuje gładko, wobec czego zamykanie i otwieranie flakonu jest łatwe i przyjemne.
Faktycznie jest w tym atramencie coś, co sprawia, że pomimo teoretycznie „zwykłego” koloru (jak określają to przeciwnicy blue-black’ów), chce się nim pisać, oraz patrzeć na napisany nim tekst. Moim zdaniem to zasługa barwy, która jest świetnym balansem pomiędzy czernią, a czystym niebieskim. Ta niebieska część jest praktycznie wolna od fioletowych domieszek, dzięki czemu kolor kojarzy się z nocnym niebem, które z pewnością jest bardziej powszechnym odniesieniem, aniżeli kryształ Tanzanitu.
Nasycenie jest bardzo dobre. Od razu widać, że nie jest to ani klasyczny niebieski, ani też po prostu czerń. Atrament nie przebija i nie strzępi nawet na słabszych papierach.
Cieniowanie jest dobre/ bardzo dobre. Nota została obniżona tylko i wyłącznie przez fakt, że atrament ten ma sam w sobie ciemny kolor, przez co cieniowanie nie jest tak oczywiste jak mogło by się wydawać. Pomimo to cieniuje naprawdę dobrze.
Przepływ jest bardzo dobry. Ciecz jest podawana bardzo sprawnie, a sama stalówka jest bardzo dobrze nawilżana. Pisanie tym atramentem to przyjemność.
Czas wysychania jest naprawdę krótki. Zaledwie 5 sekund dzieli nas od suchego tekstu – w dodatku pisanego szeroką stalówką.
Także bardzo dobra wodoodporność to duży atut tego atramentu. Zalany tekst odczytamy bez żadnego problemu.
Edelstein Tanzanite to świetny atrament, który naprawdę jest warty swojej ceny. Jest to też jeden z najlepszych inkaustów w całej serii Edelstein. Mam nieodparte wrażenie, że moja przygoda z tym atramentem nie zakończy się inaczej jak tylko zakupem całego kałamarza…
Kategorie: ATRAMENTY, Pelikan (ink), TESTY, Testy atramentów