ATRAMENTY

Montblanc Elixir Parfumeur Collection – Wood & Tobacco Grey – test

Testowaliśmy już trzy atramenty, które zapoczątkowały serię Elixir. Tytułowy inkaust jest jednak pierwszym testowanym przez nas produktem z tej linii, który jest dodatkowo atramentem perfumowanym. Poza nim, obecnie oferowane są jeszcze dwa inne perfumowane atramenty, które również mamy nadzieję przetestować. Tytułowego atramentu byłem niezmiernie ciekaw, choćby z uwagi na fakt, że zapach, którym ma on pachnieć nie wydawał się łatwym w realizacji, jeżeli mówimy o atramencie przeznaczonym dla piór wiecznych.

Opakowanie:

Karton z którego wykonano opakowanie jest bardzo wysokiej jakości. Elementy wykonane w kolorze czarnym mają delikatne prążkowanie w układzie wertykalnym. Na górnej ściance umieszczono logo producenta. Nazwa firmy wraz z pomniejszonym logo pojawia się na frontowej ściance. Pomiędzy zasadniczą częścią opakowania oraz pokrywą prześwituje kolorowa stawka, której barwa uzależniona jest od koloru wybranego atramentu. Na owej wstawce naniesiono oznaczenie kolekcji oraz nazwę odpowiedniego koloru.

Butelka:

Prostopadłościenny kałamarz wykonano ze transparentnego szkła. W odróżnieniu od klasycznych buteleczek firmy Montblanc, zakrętka jest kontynuacją całej formy. Na uwagę zasługuje sposób w jaki pracuje gwint zakrętki – wszystko jest spasowane bardzo precyzyjnie. Kałamarz mieści 50ml cieczy.

Atrament:

Pomimo oznaczenia go jako szary, barwa wydaje się być nieco odmienna od tego założenia. Można powiedzieć, że na kolor składają się wszystkie elementy zapisane w nazwie tego atramentu. Mamy tu bowiem kolor drewna, które wystawione na czynniki atmosferyczne szarzeje wraz z upływem czasu, czy też nutę koloru tytoniu. To co otrzymujemy na papierze jest bliskie temu co widzimy na pasku ponad podstawą opakowania, choć zaznaczam, że na papierze atrament jest nieco ciemniejszy. Kolor bardzo przypadł mi do gustu, właśnie ze względu na swoją odmienność i zgodność z elementami, które mają go tworzyć. Można powiedzieć, że jest to odcień ciemnoszary, z nutą zieleni i brązu. Nasycenie jest bardzo dobre, a tekst zapisany przy użyciu tego inkaustu cechuje się wysoką czytelnością.

Zapach to kolejny czynniki mający odróżnić go od zaprezentowanych wcześniej Elixir’ów. Z pewnością jestem w stanie wyczuć nutę zapachów drzewnych, a gdzieś w tle pojawia się tytoń. Całość jednak uzupełnia pewną trudna do określenia świeżość. Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że zapach drewna nie jest sprawą oczywistą, gdyż różne gatunki drewna po prostu mają odmienny zapach. Nie wiem jakiego drewna firma Montblanc używała w tym przypadku, ale z pewnością zapach jest przyjemny. Jest on wyczuwalny zarówno podczas napełniania pióra, jak i pisania nim. Na papierze po upływie doby nie ma problemu z wyczuciem go. Wspomnieć należy, że nawet po upływie ponad dwóch tygodni, zapach nadal jest wyczuwalny, choć jego intensywność jest już bardzo subtelna.

Strzępienia nie zauważyłem – nawet na papierze ksero jest ono właściwie nie do zauważenia, gdy mówimy o najmokrzejszych fragmentach, grubej i porządnie nasyconej cieczą linii. Nieco inaczej wygląda kwestia przebijania. Przy wspomnianej już stalówce (B) podającej obficie atrament, nawet na papierze Rhodia DotPad, widoczne są ślady po drugiej stronie kartki. Nadal po drugiej stronie bez problemu możemy pisać, jednak po prostu ślady po notatkach z poprzedniej strony są widoczne. Podobnie w przypadku kleksa – nawet na Rhodii błyskawicznie penetruje strukturę papieru, co objawia się postrzępioną krawędzią kleksa. W przypadku tekstu na szczęście nie ma z tym najmniejszego problemu). Ma to z pewnością czas na schnięcie, o czym jednak nieco dalej…

Jeżeli chodzi o przepływ to jest absolutnie fenomenalny. Ciecz podawana jest błyskawicznie, a stalówka sunie jakby pod nią znajdował się najlepszej jakości atłas czy aksamit. Niezależnie od wszystkiego, smarowanie stalówki jest fenomenalne, i pisanie tym atramentem zdecydowanie należy do przyjemnych.

Wysychanie również jest rekordowo szybkie. Przy szerokiej i mokrej stalówce, pierwsze pięć sekund wydaje się być krytyczne. Po tym czasie jednak mamy już w pewni suchy tekst i to na podłożu, które znane jest z tego, że atramenty schną na nim stosunkowo długo. Po dziesięciu sekundach nie jesteśmy już w stanie rozmazać tekstu. Atrament po prostu doskonale wchłania się w strukturę papieru.

Miałem pewne obawy, czy jeżeli tak dobrze wsiąka, to jak będzie z odpornością na wodę, tj. czy nie będzie równie szybko wypłukiwany. Okazuje się, że nie. Poza lekką „mgiełką” atrament jest na swoim miejscu i możemy bez trudu odczytać treść naszych notatek, które uległy zalaniu. Nie jest to może jeszcze poziom najlepszych atramentów permanentnych, ale bardzo niewiele w tym względzie brakuje i myślę, że niejedna firma oferowała by ten atrament właśnie jako permanentny.

Podsumowanie:

Montblanc Elixir Parfumeur Collection – Wood & Tobacco Grey to z pewnością nietuzinkowy atrament. Ciekawy kolor, zapach i doskonałe właściwości sprawiają, że nie można go nie polecić. Życzyłbym sobie jeszcze nieco mniejszego przebijania, jednak mam świadomość, że nie każdy pisze tak grubymi stalówkami. Za atrament zapłacimy 320zł co nie jest ceną niską, jednak pamiętajmy, że jest to najbardziej ekskluzywna linia atramentów firmy segmentu premium jaką bez wątpienia jest marka Montblanc.

Za przekazanie atramentu do testu dziękuję firmie Legic, będącej dystrybutorem marki Montblanc oraz Butikowi Montblanc mieszczącemu się w Galerii Kazimierz w Krakowie.

6 odpowiedzi »

  1. Dzień Dobry. Myślę, że jest to ciekawe rozwiązanie. Perfumowany atrament to jednak coś. Jest w cenie perfum. Więc jego cena nie jest aż tak wysoka. Bo przecież jest to połączenie i perfum i atramentu. Czyli dwóch elementów. Trzeba na to zwrócić szczególną uwagę. Szczęśliwcy będą pisać tym atramentem. Pan Mariusz też należy do tych, którzy pisali tym atramentem.
    Pozdrawiam.

  2. Panie Mariuszu! Jak zwykle dogłębna i fachowa analiza. Ale kupiłam sobie kiedyś atrament Herbin Pomme perfumowany, miał pachnieć zielonym jabłuszkiem, ale gdzie tam, mimo szczerych chęci nie wyczułam żadnego zapachu, dałam sobie spokój z nim, zwłaszcza, że miał że się tak wyrażę dziewczyński charakterek zieleni. Ciekawa jestem Pańskich opinii na temat nowych atramentów Mont Blanc: Lapis Lazuli, Chinese Blue oraz Egiptian Blue. Zamawiam u Pana testy tych atramentów.

  3. Atrament w bardzo ciekawej barwie. Szkoda, że nie wyszedł w wersji zwykłej limitowanej. Ta cena zwala z nóg. Jak na razie, z perfumowanych limitowanych MB miałam James Purdey & Sons, Single Malt Scent, ale niestety nie należy on do moich ulubionych. To jednak wina koloru, który nie do końca mi odpowiada.
    Test jak zwykle profesjonalny. Dziękuję

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s