Leather Orange to atrament należący do linii Elixir, wchodzący równocześnie w skład serii atramentów perfumowanych. Bez wątpienia był to jeden z najmocniej interesujących mnie Elixir’ów. Jak wypada w rzeczywistości?
Opakowanie:
Karton z którego wykonano opakowanie jest bardzo wysokiej jakości. Elementy wykonane w kolorze czarnym mają delikatne prążkowanie w układzie wertykalnym. Na górnej ściance umieszczono logo producenta. Nazwa firmy wraz z pomniejszonym logo pojawia się na frontowej ściance. Pomiędzy zasadniczą częścią opakowania oraz pokrywą prześwituje kolorowa stawka, której barwa uzależniona jest od koloru wybranego atramentu. Na owej wstawce naniesiono oznaczenie kolekcji oraz nazwę odpowiedniego koloru.
Butelka:
Prostopadłościenny kałamarz wykonano ze transparentnego szkła. W odróżnieniu od klasycznych buteleczek firmy Montblanc, zakrętka jest kontynuacją całej formy. Na uwagę zasługuje sposób w jaki pracuje gwint zakrętki – wszystko jest spasowane bardzo precyzyjnie. Kałamarz mieści 50ml cieczy.
Atrament:
Nasycenie plasuje się pomiędzy dobrym, a bardzo dobrym. Tak naprawdę przyznałbym wyższą notę ze względu na to, że kolor jest stosunkowo jasny. Niższa nota powinna być brana pod uwagę jedynie przez pryzmat tego, że są na rynku znacznie intensywniejsze pomarańcze. Naturalny kolor skóry nie jest jednak barwą mocno nasyconą, wobec czego zdecydowanie nie poczytywałbym niższego nasycenia tutaj za wadę, tym bardziej, że pisany tym atramentem tekst jest czytelny nawet w przypadku cieńszych stalówek. Atutem jest kolor mocno zbliżony do skór naturalnych.
Zapach jest interesujący – nie jest on może stricte dokładnie taki jaki byśmy kojarzyli z zapachem naturalnej skóry, ale zasadnicze nuty są z nim zgodne. Zapach jest łatwo wyczuwalny i przyjemny. Odnoszę też pewne wrażenie, że sama baza w oparciu o którą budowane są zapachy tej kolekcji jest wspólna.
Strzępienie nie występuje, natomiast przebijanie plasuje się pomiędzy lekkim, a średnim. Jego siła uzależniona jest przede wszystkim od ilości atramentu podawanego na papier. Podobnie do innych Elixir’ów, kleksy przebijają na drugą stronę papieru z łatwością.
Cieniowanie jest dobre – zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę wspomniany wcześniej stosunkowo jasny kolor atramentu. Przepływ jest doskonały – to również cecha charakterystyczna dla linii Elixir. Inkausty te mogą wydawać się nieco wodniste, jednak nie powoduje to żadnych niedogodności. Ciecz jest podawana na papier bezproblemowo niezależnie od sytuacji.
Wysychanie jest błyskawiczne – jeżeli potrzebujecie szybkoschnącego atramentu, to Leather Orange zdecydowanie będzie Wam odpowiadał.
Pomimo jasnej barwy, wodoodporność wypada bardzo dobrze. Nawet najmocniej nasączone wodą fragmenty notatek wciąż są możliwe do oczytania.
Podsumowanie:
Montblanc Elixir Parfumeur Collection Leather Orange to moim zdaniem bardzo dobry atrament. Kolor przywołuje na myśl naturalną barwę garbowanej skóry, a dobre parametry sprawiają, że użytkowanie atramentu jest bezproblemowe. Uważać należy jedynie na przebijanie, które w przypadku słabej jakości papieru może sprawiać pewne problemy. Ciekawy zapach to dodatkowa cecha będąca atutem tego produktu. Z pewnością dużą zaletą są krótki czas wysychania oraz całkiem dobra wodoodporność.
Za przekazanie atramentu do testu dziękuję firmie Legic, będącej dystrybutorem marki Montblanc oraz Butikowi Montblanc mieszczącemu się w Galerii Kazimierz w Krakowie.
Kategorie: ATRAMENTY, Montblanc, TESTY, Testy atramentów
Kiedyś byłem w Pradze. I w dzielnicy Jozefov był sklep powyższej marki. Wrażenia niesamowite.