Prosta i czytelna militarna stylistyka, stal oraz sprawdzony przez niezliczonych pasjonatów zegarmistrzostwa mechanizm jakim jest ETA6497/6498, czyli tzw. „Unitas” są od dawna sprawdzonym przepisem na dobry zegarek. Te wszystkie cechy odnajdziemy w tytułowym czasomierzu, który jest przedmiotem niniejszej recenzji.

Model Incursore o średnicy 44mm gościł już na łamach Zegarki i Pióra przy okazji testu Incursore III 44mm automatic z białą tarczą oraz tarczą typu „california”. Ten opisywany dziś posiada w znacznej mierze podobną kopertę wykonaną ze stali nierdzewnej. Właściwie jej zasadnicza część jest taka sama, natomiast różnią się one kształtem przeszklonego dekla. Różnica ta wynika przede wszystkim z zastosowania odmiennego sposobu naciągu sprężyny. Patrząc od strony cyferblatu, jest to wciąż ta sama, doskonale układająca się na nadgarstku koperta. Jej szeroki pierścień lunety sprawia, że owe 44mm nie wykluczają go z noszenia przez osoby dysponujące nadgarstkami o niedużej średnicy. To duża zaleta, gdyż nie trzeba być kulturystą aby zegarek dobrze wyglądał na nadgarstku. Szkło stanowiące wypełnienie dekla jest mineralne. Wodoodporność wynosi 10atm, co jest parametrem wystarczającym w przypadku zegarka, który nie jest dedykowany do nurkowania.

Zamiast okienka datownika (którego Unitas jako taki nie posiada), odnajdziemy tutaj tradycyjnie tzw. „małą sekundę” na godzinie 6. Cyferblat jest koloru czarnego. Na nim naniesiono indeksy godzinowe, które wraz z podziałką sekundnika, oraz nakładanym logo Glycine stanowią praktycznie jedyne elementy na tarczy zegarka. Całość uzupełniają napisy informujące o tym kto i w jakim kraju wyprodukował zegarek, oraz z jakiej kolekcji on pochodzi. Proste kroje czcionki sprawiają, że całość jest niezwykle czytelna i przejrzysta. Z prawej strony koperty odnajdziemy wygodną, dużą koronkę, którą ozdobiono logo producenta.

Proste wskazówki otrzymały wypełnienie z materiału luminescencyjnego. Dzięki temu, czas możemy odczytać także w niesprzyjających warunkach oświetleniowych, chociaż uczciwie trzeba przyznać, że zegarek nie jest rekordzistą jeżeli o długość i siłę świecenia chodzi (zwłaszcza jeżeli mowa o indeksach godzinowych). Całość chroni szkło szafirowe.

Wspomniany na początku mechanizm z ręcznym naciągiem sprężyny otrzymał od producenta oznaczenie GL 098. Oznaczenie to jak również nazwę producenta wygrawerowano na kołach układu naciągowego. Logo producenta naniesiono również na powierzchni mechanizmu, która jest widoczna przez transparentne wypełnienie dekla. Prezentuje się to całkiem ciekawie. Z pewnością jest to interesująca odmiana od najczęściej spotykanych w tym przypadku pasów genewskich, które niezbyt pasowałyby do ogólnej prostoty zegarka.

W komplecie otrzymujemy także czarny, skórzany pasek robiący dobre pierwsze wrażenie.

Podsumowanie:

Kolekcja Incursore ma swoje stałe miejsce w portfolio firmy Glycine. Są to zegarki o bardzo określonej stylistyce, która mocno nawiązuje do militarnych wzorców, gdzie jednym z najważniejszych kryteriów jest czytelność wskazań. Z tej funkcji wywiązują się świetnie. Atutem z pewnością są też proporcje np. pierścienia lunety, czy też uszy, dzięki którym zegarek ten jest w stanie znaleźć szerokie grono nabywców.

Zegarek do recenzji dostarczyła firma Morwa – będąca dystrybutorem zegarków marki Glycine w Polsce.