Atramenty w kolorze szarym nie uchodzą za popularne. Być może do tego stanu rzeczy przyczyniają się właściwości niektórych inkaustów tego typu. Jeżeli w szarym atramencie mamy do czynienia z niskim nasyceniem oraz słabym cieniowaniem, to nic dziwnego, że nie plasują się w czołówce sprzedaży. Jest jednak pewna pula szarych atramentów, którymi moim zdaniem warto się zainteresować. Czy Oyster Grey do nich należy?
Opakowanie:
Atrament oferowany jest w kartonowym opakowaniu, które robi bardzo dobre wrażenie. Zastosowany materiał jest odpowiednio sztywny, a sama stylistyka nadruku dobrze dobrana w stosunku do przeznaczenia. Po wysunięciu wewnętrznego elementu, naszym oczom ukaże się szklany flakon, który posiada piankowe zabezpieczenie. Trudno powiedzieć, czy jest ono niezbędne, ale z pewnością wpływa ono na poczucie, że producent zadbał o wszystkie detale. Także flakon prezentuje się interesująco. Grube szkło połączone z przyjemnym jakościowo korkiem odpowiadają produktom premium, których produkcja jest ambicją firmy Montblanc. Podsumowując – opakowanie z pewnością jest jednym z najlepszych, jakie oferowane są obecnie na rynku.
Atrament:
Test został przeprowadzony przy pomocy pióra Montblanc Meisterstück LeGrand ze stalówką OM, oraz papieru pochodzącego z notesu Rhodia DotPad Nr. 16. Po napełnieniu pióra i rozpoczęciu pisania, łatwo można stwierdzić, że atrament ten cechuje się bardzo dobrym przepływem. Stalówka sunie gładko po powierzchni papieru, a ciecz jest podawana błyskawicznie.
Jeżeli chodzi o nasycenie to jest bardzo dobrze. Jest to jeden z tych szarych atramentów, w przypadku których nie będziemy mieli problemu z odczytaniem napisanego tekstu. Z tego względu atrament ten bezproblemowo sprawdzi się w codziennym użytkowaniu. Miejsca gdzie cieczy nie jest zbyt wiele są dosyć jasne, jednak fragmenty w których stalówka położyła ciecz obficiej, są całkiem ciemne. Atrament naprawdę dobrze cieniuje. W przypadku obfitego kleksa, paleta odcieni rozciąga się od średnio ciemnej szarości, do ciemnego grafitu, który momentami sprawia wrażenie czarnego. W przypadku roztartego kleksa, widać też odrobinę fioletu, który co ciekawe – jest bardzo widoczny podczas oglądania atramentu zawartego we flakonie. Gdy przyglądamy się zawartości kałamarza, możemy nawet odnieść wrażenie, że ktoś nalał do środka innego atramentu, niż ten, który powinien się tam znaleźć. Dzieje się tak dlatego, że ciemna ciecz spływając po ściankach naczynia zostawia za sobą fioletowo-bordowe ślady. Na papierze jest to jednak już kolor szary.
Nie ma najmniejszych problemów ze strzępieniem czy przebijaniem. Dobrze wypada także kwesta czasu potrzebnego do wyschnięcia atramentu. W przypadku stalówki OM, która jednak potrafi podać dosyć dużo cieczy, już po około pięciu sekundach, nie będziemy mieć problemu z rozcieraniem tego, co przed chwilą napisaliśmy.
Produkty Montblanc nie należą do najtańszych. Jeżeli chodzi jednak o atramenty z regularnych serii, to trzeba przyznać, że ich cena jest całkiem atrakcyjna. Za około 70zł otrzymujemy 60ml bardzo dobrego jakościowo atramentu, który w dodatku został atrakcyjnie zapakowany. Całościowo można więc uznać, że jak na produkt premium, nie jest on drogi. Zresztą przy obecnych wzrostach cen atramentów niektórych producentów z podobnej półki, można uznać cenę atramentu Oyster Grey za atrakcyjną.
Z uwagi na powyższą wysoką ocenę parametrów, jak i ogólną prezencję produktu, wypada mi ten atrament jedynie polecić. Jeżeli szukacie atramentu w kolorze szarym, to jestem przekonany, że Oyster Grey Was nie zawiedzie.
Za przekazanie atramentu do testu dziękuję firmie Legic, będącej dystrybutorem marki Montblanc oraz Butikowi Montblanc mieszczącemu się w Galerii Kazimierz w Krakowie.
Kategorie: ATRAMENTY, Montblanc, TESTY, Testy atramentów