Po tzw. White Label czas sięgnąć po dalsze produkty tego producenta. Tym razem chodzi o wersję Black, czyli trunek, który spędza dwukrotnie dłuższy okres czasu w stosunku do wersji podstawowej. Minimalny czas jaki potrzebny jest do jego wyprodukowania, to zgodnie z etykietą 6 lat. Napis „Triple Aged” odnosi się do trzykrotnie dłuższego czasu leżakowania destylatu w stosunku do minimalnego okresu, po upłynięciu którego dopiero można mówić o bourbonie (przepisy w USA stanowią, że minimalny czas to 2 lata).
Prosta, ale przyjemnie prezentująca się butelka opatrzona została oczywiście etykietą w kolorze czarnym.
Na rynku trunek ten ma być odpowiedzią na Jack Daniel’s No.7, o czym świadczą liczne reklamy. Niezależnie od tego, trzeba przyznać, że jeżeli wersja podstawowa jest niezła, to tutaj powinno być lepiej – czy tak jest w istocie?
Zapach: słodkawy, przepełniony wanilią, owocami i czymś co może kojarzyć się z lakierami, ale generalnie trudno tutaj coś mu zarzucić (być może jest to efektem dębiny).
Smak: mocno karmelowy, przyjemny
Finisz: najlepiej wyczuwalne są nuty dęby, słodycz i owoce. Finisz jest również dosyć „pikantny” – mam tutaj na myśli pewną „pieprzność”, oraz gorzką czekoladę. Dymu, który deklaruje producent raczej się specjalnie nie wyczuwa, natomiast jest całkiem przyjemnie. Nie dodawałem lodu ani wody (ani też żadnych innych dodatków) i smakował.
ABV: 43%
Podsumowanie:
Trzeba przyznać, że z pewnością w stosunku do podstawowego wypustu, Black jest sporo lepszy. Jest też jednak droższy, choć nie na tyle, aby od czasu do czasu jednak to właśnie na niego postawić. Pod każdym względem czuć, że ten dodatkowy okres leżakowania nie poszedł na marne. Moim skromnym zdaniem trunek ten wygrywa walkę ze swoim (wymienionym wcześniej) rynkowym konkurentem. Polecam Jedyne czego dział marketingu mógł sobie oszczędzić, to przywieszka z napisem „Nowość dla koneserów” – wolę gdy jakość zawartości broni się sama (a zresztą tak jest w tym przypadku). Zresztą butelka jak i etykieta prezentują się moim zdaniem na tyle dobrze, że nie potrzebne są im takie „kwiatki do kożucha”. , bo to naprawdę dobry bourbon w dobrej cenie.
Kategorie: W SZKLANECZCE..., Whisk(e)y