Tytułowe pióro jest o tyle interesującym materiałem do opracowania, że jedna z jego wersji (Amber) wzięła udział w naszej listopadowej kompozycji z serii „Kolorowe Atelier„. Druga natomiast dotarła do mnie jako materiał testowy z Holenderskiego sklepu Appelboom (tym razem w wersji „Cracked Ice”). Dzięki temu mogłem się dokładnie przyjrzeć nie tylko jakości wykonania obu wariantów, ale i zbadać dokładnie właściwości piśmiennicze.
Model Duragraph zaprezentowano w 1923 roku. Walcowaty korpus jak i skuwka zostały wykonane z żywicy w kolorze adekwatnym do wybranego wariantu. Amber z pewnością idealnie wpasowuje się w jesienną tematykę. Ciepłe, pomarańczowo-brązowe barwy jednoznacznie budzą skojarzenia z kolorami koron drzew o tej porze roku. Cracked Ice to wariant przywodzący na myśl zdecydowanie zimę. Struktura materiału ma przypominać połamaną taflę lodu, a czarne akcenty zdają się być ciemnymi fragmentami gałęzi, które pozbawione są o tej porze liści. Niezależnie od wybranej wersji, użyty materiał robi dobre wrażenie i jest przyjemny w dotyku.
Sekcję, zwieńczenie skuwki oraz zakończenie korpusu wykonano z tworzywa koloru czarnego. Na szczycie skuwki umieszczono nazwę producenta oraz datę założenia firmy. Muszę przyznać, że jest to chyba najsłabszy element całego pióra. O ile w modelu Amber został on wykonany dokładnie, to o tyle w wersji Cracked Ice trafił się element, który pokazuje pewne niedoskonałości produkcyjne w okół naniesionych na nim napisów. Całość uzupełniają metalowe pierścienie oraz prosty, acz funkcjonalny klip. Trzeba przyznać, że nad formą klipa można było jeszcze trochę popracować, tak by był po prostu ciekawszy. Ogólna jakość wykonania elementów jest zadowalająca. Pióro nie należy do drogich przyborów piśmienniczych, choć najtańsze również nie jest. Trzeba także brać poprawkę na fakt, że normalnie nie oglądamy detali w tak dużym powiększeniu, jak na załączonych zdjęciach.
Wykonana ze stali nierdzewnej stalówka nosi oznaczenie producenta oraz napisy „TOLEDO” i „USA”. Nietypowe jest z pewnością wykończenie powierzchni tego elementu w przypadku koloru Amber. Stalówka nie jest polerowana i sprawia wrażenie (szczególnie przy oglądaniu jej pod sporym powiększeniem) surowej. Kontrastuje to z polerowanymi powierzchniami pozostałych elementów metalowych.
Moim zdaniem znacznie lepiej wizualnie wypada na tym tle stalówka z modelu Cracked Ice. Jest ona ładnie wypolerowana na wysoki połysk, a elipsa zawierająca logo producenta jest pozłacana. Dzięki temu wygląda ona na zdecydowanie bardziej dopracowaną. W testowanym piórze znalazła się stalówka o szerokości F. Pisze ona bardzo dobrze, chociaż wydaje się być lekko „surowa w obyciu”. Nie jest to stalówka sunąca „jak po maśle”, ale na pewno też nie drapie. Do takiego wrażenia przyczynia się być może wąska kreska jaką ona zostawia. To naprawdę cienkie F i wszystkie osoby, które narzekają, że ciężko obecnie zakupić pióro, którym będzie można notować przysłowiowym „makiem”, mogą z pewnością zwrócić wzrok w kierunku Duragrapha z F. Jak na tak cienką kreskę, to trzeba przyznać, że jest to raczej tzw. „mokra” stalówka. Wraz ze wzrostem siły docisku stalówki do papieru, kreska pogrubia się jedynie nieznacznie, lecz jest to typowe zachowanie dla stalówek wykonanych ze stali nierdzewnej.
Dla porównania – kilka zdjęć modelu Amber, które nie pojawiły się w jeszcze na łamach Zegarki i Pióra:
Conklin Duragraph w liczbach:
- Długość pióra zamkniętego: 139,5mm
- Długość pióra otwartego: 125mm
- Długość skuwki: 64mm
- Średnica skuwki: 15mm
- Średnica korpusu:12,7mm
- Waga: 26g
Pióro może być zasilane za pomocą naboi bądź dołączonego do zestawu konwertera.
Dużą zaletą tego i tak stosunkowo taniego pióra jest gwarancja. Producent deklaruje, że każdy produkt z kolekcji Duragraph jest objęty wieczystą gwarancją. To z pewnością miły gest, gdyż takich deklaracji nie uzyskujemy najczęściej nawet w przypadku znacząco droższych przyborów piśmienniczych.
Conklin Duragraph to solidnie wykonany i udany przybór piśmienniczy, który w dodatku może się podobać. Mnie w każdym razie przypadł do gustu. Trzeba jednak liczyć się z pewną przypadkowością, gdyż nie do końca wiadomo w jaki sposób wykończoną stalówkę otrzymamy, bądź jak dokładnie wykonane zostaną napisy na szczycie skuwki. W ofercie jest także kilka wariantów kolorystycznych. W Polsce za pióro przyjdzie nam zapłacić 280zł – w przypadku zakupów zagranicą będzie to około 245zł. Do wyboru są stalówki F, M oraz stub, więc większość osób powinna móc bez trudu wybrać coś dla siebie. Firma Conklin nie jest u nas obecnie szczególnie popularna, lecz z pewnością warto przyjrzeć się bliżej ich nowym produktom.
Na zakończenie chciałem podziękować sklepowi Appelboom za dostarczenie pióra do testu.
Kategorie: Conklin, PIÓRA WIECZNE, TESTY, Testy piór
Bardzo ładne pióro, można się w nim wręcz zakochać. Jeśli chodzi o sposób wykonania – jest na wysokim poziomie. Przyznam, że wcale nie ustępuję droższym wyrobom tego producenta. Osobiście polecam ponieważ pióro robi wrażenie.
Super recenzja, ale na miłość Boską, dlaczego piszesz „Klipa”, a nie „Klipsa”??? Klipa w polskim języku oznacza zupełnie co innego. Zdrówka 🙂