W połowie ubiegłego roku informowaliśmy o wprowadzeniu przez firmę Montblanc do oferty przyborów piśmienniczych dedykowanych postaci Rudyarda Kiplinga. Model od samego początku wydawał się nieco odmienny od tego, do czego przyzwyczaił nas producent. Zielony kolor oraz jego matowa powierzchnia sprawiały, że przypominał raczej narzędzie podróżnika dopiero co wyjęte z plecaka lub torby podczas przeprawy przez dżunglę czy eksplorowania sawanny. Stylistyka bardzo mocno różnicowała go od innych, najczęściej połyskujących produktów z serii poświęconej wielkim pisarzom. Całość została dodatkowo okraszona klipsem, który początkowo był dla mnie co najmniej dyskusyjnym elementem w całym projekcie.
Pióro jest oferowane w opakowaniu, które zostało zaprojektowane po prostu genialnie – zewnętrzne pudełko skrywa księgę, która w istocie jest właściwym opakowaniem. Czy można lepiej opakować pióro wieczne poświęcone pisarzowi, aniżeli w formę, która najpełniej kojarzy nam się z czytaniem dzieł literackich? Pudełko ma osobnę przegrodę na instrukcję i dokument gwarancyjny. Całość jest wykonana bardzo starannie i z wysokiej jakości materiałów.
Wracając jednak do głównego bohatera tego materiału, czyli do pióra wiecznego, to jest ono bardzo niejednoznaczne. Już tłumaczę co mam na myśli. Jak wspomniałem, duża tarcza z głową wilka na klipsie stanowiła pewien dysonans w całym projekcie – była po prostu zbyt duża. Samo pióro również jest słusznych rozmiarów, jednak chodzi nie tyle o wielkość konkretnego elementu, co o proporcje i może nawet pewne przyzwyczajenia. No bo w ilu przypadkach widzieliście klips o szerokości niewiele mniejszej niż skuwka? Podobne obawy miałem co do innej edycji firmy Montblanc, a mianowicie w przypadku modelu Homer – tam forma korpusu i skuwki również początkowo mnie nie przekonywała. Z Homerem jednak się „opatrzyłem” widząc go kilkukrotnie przy różnych okazjach i obecne bardzo żałuję, że nie kupiłem go, gdy była możliwość. Postanowiłem, że do modelu poświęconego Kiplingowi podejdę bardziej metodycznie tj. dam mu szansę na przekonanie mnie. Lubię pióra duże, a kolor zielony należy do moich ulubionych więc Kipling miał tzw. „dobry start”. Finałem całej sytuacji była decyzja o zakupie. Nadal podtrzymuję zdanie, że jest to model o specyficznej stylistyce – albo się podoba, albo nie i raczej w jego przypadku trudno pisać o stanach pośrednich. W moim przypadku, pióro stało się ostatecznie jednym z ulubionych.
Przejdźmy zatem do wyglądu naszego bohatera. Zarówno skuwkę jak i korpus wykonano z zielonej żywicy. Powierzchnia jest matowa, a pod dużym powiększeniem widać dodatkowy detal w postaci prążkowania. Klips składa się z dużej głowy wilka oraz dodatkowego elementu, będącego tak naprawdę zasadniczą częścią tego elementu (przynajmniej od strony funkcjonalnej). Klips jest dosyć sztywny, ale nadal funkcjonalny. Na powierzchni skuwki wygrawerowano inicjały pisarza. Całość wieńczy duże logo firmy Montblanc wraz pierścieniem, na którym naniesiono jedną z dwóch wygrawerowanych na piórze sentencji. Na głównym pierścieniu skuwki umieszczono nazwę producenta.
Jeżeli jesteśmy przy skuwce (ale nie tylko), to zdecydowanie chciałbym podkreślić niewiarygodną dbałość o wykonanie detali. Dopiero oglądając tło tarczy dookoła głowy wilka przez szkło powiększające, bądź specjalistyczny obiektyw aparatu widzimy drobną kratkę, której dostrzeżenie gołym okiem jest bardzo trudne. Grawerunki sentencji i prążkowania korpusu zostały wykonane w sposób perfekcyjny. Niektóre osoby twierdzą, że pióra Montblanc są „overpriced”, czyli ich cena jest zawyżona. Trzeba jednak wspomnieć, że dobra luksusowe jakimi również są pióra wieczne rządzą się swoimi prawami. Czasem wykonanie czegoś o pięć procent lepiej oznacza nawet pięciokrotny wzrost ceny. Czy docenimy ten detal w codziennym użytkowaniu? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie – z jednej strony rzadko mamy okazję oglądać użytkowane pióro przez przyrząd powiększający, jednak sama świadomość, że zarówno projektanci jak i wykonawcy zadbali o każdy detal daje nam satysfakcję, która wielokrotnie będzie się pojawiała, gdy tylko sięgniemy po pióro.
Wspomniałem już, że pióro jest duże, jednak trzyma się je bardzo wygodnie w dłoni, za sprawą sekcji, której średnica została dosyć wydatnie zredukowana w stosunku do reszty korpusu. Metalowy gwint nie uwiera w palce a samo przejście z korpusu na sekcję zostało ergonomicznie wyprofilowane. Sekcja w odróżnieniu od skuwki i korpusu została wypolerowana. Korpus zwęża się i płynnie przechodzi z metalowe zakończenie, którego końcowy element stanowi równocześnie pokrętło, za pomocą którego obsługujemy zintegrowany system zasilania tzw. piston filler. Trzeba przyznać, że forma pióra prezentuje się interesująco, gdyż nieczęsto zdarzają się przybory piśmiennicze, których kształt zwęża się wyłącznie w jednym kierunku (w dodatku od początku skuwki).
Stalówkę wykonano z 18 karatowego złota próby 750, które pokryto warstwą rodu. Planowałem wybrać M, ale dostępna była F – firma Montblanc zapewnia po zakupie możliwość darmowej wymiany stalówki na inną szerokość, ale ostatecznie nie skorzystam z tej opcji, gdyż linia F mi odpowiada. Kreska jest wąska, a stalówka prowadzi się precyzyjnie. Stalówka prowadzi się raczej gładko, ale z pewnym, przyjemnym dla ucha szelestem. Ilość cieczy podawanej na papier jest dobrze dobrana – linia jest odpowiednio mocno nasycona, ale nie mamy wrażenia, że nadmiernie nasączamy podłoże. Na powierzchni stalówki poza podstawowymi informacjami, umieszczono również globus. Bardzo mi się podoba, że nie ograniczono się do uproszczenia tego motywu i globus posiada liczne elementy znane z prawdziwego modelu – jak chociażby podstawę podtrzymującą glob zarówno od spodu, jak i w górnej części.
Podsumowanie:
Montblanc Writers Edition Homage to Rudyard Kipling to nietypowy model pióra, nawet jak na edycję specjalną, jednak zdecydowanie może się podobać. Mnie przekonał do siebie zdecydowanie – na tyle, że postanowiłem go zakupić. Cena 4600zł nie jest niska, ale jest to edycja specjalna produktu wytwarzanego przez firmę segmentu premium. Co więcej, coraz częściej obserwujemy na rynku pojawianie się produktów innych firm, które nawet będąc regularną ofertą kosztują tylko około 30% mniej niż opisywany w tym artykule model. W tej sytuacji można przyjąć, że cena jest dobrze skalkulowana i adekwatna do jakości produktu. Niezdecydowanym polecam to pióro, gdyż coraz trudniej je nabyć.
Kategorie: Montblanc, PIÓRA WIECZNE, TESTY, Testy piór
Jest pan panie Mariuszu koneserem piór. Wybiera pan te najpiękniejsze.
Ależ mnie Pan zaskoczył wyborem rozmiaru stalówki. Myślałam, że jednak to będzie przynajmniej M. Nie wiem, jak Pan to odczuwa, ale jakiś czas temu przeprowadziłam akcję wymiany wszystkich stalówek (lub sprzedaż i kupno nowego pióra) z rozmiarów F i M na B i BB. Decyzji żałowałam, kiedy musiałam pisać na słabszych papierach czy wypełniać urzędowe druczki. Obecnie wybieram także EF i F właśnie do takich zadań.
Pióro piękne, fantastyczny kolor żywicy.
Też byłem zaskoczony. M było niedostępne, ale zakładałem że wymienię na B lub BB. Ostatnio jednak wiele razy potrzebowałem właśnie pisać drobniejszym tekstem na drukach i te bardzo szerokie stalówki się średnio sprawdzają więc postanowiłem że w tym piórze zostanie już ta F a na BB w MB przyjdzie jeszcze czas w jakimś innym modelu 🙂 Tak – kolor jest świetny i bardzo nietypowy 🙂