Pewien czas temu miałem okazję przeczytać recenzję niewielkiego pióra wyprodukowanego przez firmę Kaweco. Z uwagi na fakt, że często pracuję w ruchu, a użycie pióra wiecznego ogranicza się do krótkich notatek zamiast pisania długich wywodów, pomyślałem, że koncepcja takiego niewielkiego przyboru piśmienniczego nie jest od rzeczy. Postanowiłem więc spróbować samemu, chociaż jak to często w naszym kraju ma miejsce, nie mogło się obyć bez zgrzytów. Pomimo narzekania w recenzjach na niewielką objętość atramentu w dedykowanym tłoczku, zdecydowałem się zakupić pióro ze stalówką w rozmiarze B. I właśnie w tym momencie nastąpił pierwszy zgrzyt, bowiem okazało się, że na pióra z taką stalówką przyszło mi czekać miesiąc.
Niewielkie kartonowe opakowanie przypomina bardziej to znane z żarówek do lampek biurowych, aniżeli te kojarzone z przyborami piśmienniczymi.
Pierwsze wrażenie oraz główne elementy (korpus, skuwka):
Pierwsze wrażenie jest uderzające. Pióra są niezwykle małe, a po wyjęciu ich z opakowania wrażenie to utrzymuje się. Są one małe i lekkie. Samo wykonanie na pierwszy „rzut oka” jest przyzwoite. Na pewno nie powala. Nie są to jak to niektórzy producenci określają „drogocenne żywice”, a po prostu plastik. Jest miły w dotyku i jest dobrej jakości, ale wiadomo, cudów nie ma. Spasowanie również prezentuje dobry poziom, poza dopasowaniem skuwki z korpusem podczas, gdy pióra są zamknięte. Pozostałym elementom czy też gwintom nie można raczej nic zarzucić – są po prostu ok. Niestety niektóre elementy przy skręcaniu ich ze sobą wydają piskliwy dźwięk….
Korpus jak i skuwka nie są elementami cylindrycznymi, dzięki czemu nie mamy problemu ze zjeżdżaniem pióra z powierzchni np biurka. Osobiście bardzo nie lubię pisać piórem z założoną skuwką na tył pióra. W tym jednak przypadku jest to pewnego rodzaju konieczność. Bez tego zabiegu jest ono trochę zbyt krótkie i pisze się mniej przyjemnie niż ze skuwką założoną.
Sekcja jest okrągła i jak cały przyrząd, ma ona niewielką średnicę. Pomimo to trzyma się ją całkiem wygodnie.
Została wykonana ze stali. Nie ma ona imponujących rozmiarów, ale jej gabaryt dobrze koreluje z ogólnym konceptem tego produktu. Jak już na początku wspomniałem, w obu piórach znalazła się grubość B. Jak więc sprawuje się ten element? Naprawdę nieźle. Stalówka gładko sunie po papierze – absolutnie nie ma się wrażenia drapania. Jedyne na co muszę osobiście ponarzekać, to grubość kreski. O ile nasycenie linii ilością atramentu jest zadowalające i kreska jest dosyć mokra, to jej szerokość jest zaskakująco mała. Wybierając rozmiar B, oczekiwałem grubej krechy, która w pewien sposób będzie umożliwiała różnicowanie szerokości linii w zależności od kierunku jej ruchu. Tak, tak, wiem – nie jest to stalówka typu italic czy stub, no ale… Tutaj nie tylko linia w każdym kierunku jest ta sama, ale co dziwniejsze, jej grubość nie odbiega zbytnio od tego co znam np ze stalówek F w niektórych z posiadanych przeze mnie piór wiecznych. W mojej ocenie jest to trochę dziwne. Oczywiście każdy miłośnik piór wiecznych wie, że szerokości stalówek rożnych firm nie muszą być ze sobą spójne. Jednak tak znaczna różnica jest dosyć myląca. Na pracę samej stalówki nie można narzekać, natomiast na szerokość kreski trochę tak. Właściwie może nie powinienem użyć słowa „narzekać”, a jedynie że B kojarzy się raczej z linią szeroką.
System napełniania:
Jest to element dosyć kontrowersyjny, na temat którego można przeczytać sporo i generalnie raczej negatywnych opinii. Wiążą się one z gabarytami samego pióra. Z tego właśnie względu możemy używać albo standardowych krótkich naboi, albo dedykowanego konwertera, który dodatkowo musimy zakupić osobno, a którego pojemność jest bardzo niewielka. Naboi generalnie nie lubię. Dokupywać konwertera również nie zamierzałem, gdyż nie tylko podnosi on cenę pióra, które w mojej ocenie, jeżeli ma być tanie, to powinno takie być w rzeczywistości. Ze względów konstrukcyjnych rozważam przerobienie obu piór na eyedropper’a. Na razie wypłukałem dwa dedykowane do piór naboje, po czym napełniłem je innym atramentem przy pomocy strzykawki (w roli inkaustów wystąpiły kolory Antietam oraz Turquoise produkcji Noodler’s Ink). Czy ostatecznie zaleję pióra „do pełna” – tego nie wiem. Natomiast w razie czego, droga do tego rozwiązania jest otwarta.
Finalnie trzeba przyznać, że zużycie pojedynczego naboju nie jest takie szybkie jak by się mogło wydawać, tak więc uznaję narzekania na pojemność za trochę przesadzone. Jeżeli nie zapisujesz codziennie sporej ilości papieru, to spokojnie atramentu wystarczy nawet w zestawieniu ze stalówką w rozmiarze B.
Trzeba przyznać, że klips w tym piórze nie występuje. Jest to dodatkowe akcesorium, które należy zakupić osobno. Jest on dostępny w dwóch, zróżnicowanych cenowo wersjach. Osobiście wybrałem wariant tańszy bo po pierwsze droższy niepotrzebnie powiększyłby koszty, a po drugie proste pióro, powinno mieć prosty klips. Jest on nakładany na skuwkę i jak już wspominałem w innej recenzji pióra – klipsa nie używam, ale bez niego całość wygląda dla mnie jakoś dziwnie. Na minus trzeba zaliczyć jego sztywność – odgięcie go wymaga użycia sporej siły, tak więc o elastyczności tego elementu nie ma mowy.
Podsumowanie:
Pióra te na pewno są nietypowe. Z uwagi na rozmiar mogą być doskonałym kompanem w każdej sytuacji, gdyż zmieszczą się dosłownie wszędzie. Są one przyzwoicie wykonane, ale nie ma co się nastawiać na to, że pióra te będą wyglądały szczególnie okazałe lub prestiżowo. Należy je w mojej ocenie traktować raczej jako narzędzie, które może być przydatne w codziennej pracy. Mocną strona tych piór jest stalówka, którą pisze się na prawdę dobrze. Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie „czy poleciłbym je innym”, odpowiedziałbym, że tak, dobrze jest sobie je w miarę możliwości obejrzeć przed zakupem i „przymierzyć do ręki”. Nie każdemu może odpowiadać jego wielkość bądź ogólna prezencja – część klientów może oczekiwać pióra bardziej reprezentacyjnego.
Próbkę tekstu napisanego przy użyciu jednego z piór można zobaczyć w teście Noodler’s Ink Turquoise
Kategorie: Kaweco, PIÓRA WIECZNE, TESTY, Testy piór
Witam Panie Mariuszu 😉 ciekawa recenzja. Marka Kaweco ostatnio się przewija przez internet i mnie zaciekawiła ….jaka jest cena takiego pióra z Pana recenzji? dzięki za info. pozdrawiam
asia
Ceny plasują się w okolicach 79zł za sztukę 🙂
Piszę Kaweco od kilku miesięcy. Jestem bardzo zadowolona. Można zabrać dosłownie wszędzie. Jak na to, że lata po mojej torebce bez żadnego etui nadal wygląda świetnie !
Poszukuję pióra dla żony, ma być małe (do kompletu z notesikiem, odporne a klips powinien być wytrzymały. Rozważam zakup Kaweco Sport, Skyline, ale obawiam sie, że klips będzie sie przesuwał po korpusie/skuwce…
Myślę że takie Kaweco sprawdzi się bardzo dobrze. Też obawiałem się o przesuwanie tego elementu ale mam trzy takie pióra i w żadnym takie zjawisko nie występuje- jest to dosyć ciasno spasowane.
Dziękuję. Rozważam jeszcze zakup Pilota MR…
Ten Pilot jest Ok, chociaż w tym przedziale cenowym wybrałbym jednak Kaweco.
OK. Rodzaj plastiku jest taki sam w Sporcie i Skyline?
Tak – główna różnica to kolor elementów metalowych.
Wybrałem Skyline Mint. Tylko nie wiem, który z trzech srebnyvh klipsów będzie się najlepiej trzymał?
Tego nie wiem. Proponuję sprawdzić osobiście lub poradzić się w dobrym sklepie. 🙂
Może się czepiam, ale to nie jest żaden „klip” – tylko „klips”.
Już poprawiłem 🙂
Pióro dobre do robienia drobnych notatek, poza domem, w podróży, ale do pisania-pisania – jak dla mnie – za małe i nieporęczne po prostu. Recenzja jak zwykle w punkt!!!